Męki twórcze ubrane w kostium narkotycznego filmu noir. Główny bohater, niegdyś pisarz, chwilowo deratyzator przypomina detektywa z lat 50. Rzeczywistość i halucynacje stanowią jedność, maszyna do pisania jest najlepszym przyjacielem, a kobieta agentem wrogiego wywiadu. Czarny humor, niezły klimat, trochę jazzu w tle, wizualnie też przyciąga uwagę, tylko sama treść niespecjalnie mnie obchodzi.