co tu dużo gadać - takie filmy pojawiają się co jakiś czas, przewalają swój gatunek do góry nogami, zostawiają widza w poczuciu obezwładniającej epifanii, po czym funkcjonują na marginesie monografii i encyklopedii. a szkoda. chociaż to, zdaje się, perwersyjna natura zywotu arcydzieł - to jednak szkoda. przy "nagim dzieciństwie" "400 batów" tracą zupełnie swą siłę oddziaływania, pialat tak intensywnie wrzuca odbiorcę w świat dziecka, że z tej konfrontacji wychodzi się na czworaka. to swiat mnóstwa pytań i żadnych gotowych odpowiedzi, świat smutku i opuszczenia - a zarazem świat głębokiej, nieustępliwej, cierpliwej wiary w człowieka. oto prawdziwy humanizm - zero ckliwego zawodzenia.
Podpisuję się obiema rękami! '400 batów' było może nową jakością i powiewem świeżości w temacie ale pełnometrażowy debiut Pialata jest już arcydziełem absolutnym! Zresztą Truffaut stał za produkcją tego obrazu.