Kolejny z wielu w ostatnich latach filmów nakręconych z myślą jedynie o młodym pokoleniu. Niby porusza temat (zdaniem chyba większości) niepotrzebnej interwencji Stanów w Iraku, a jednak pierwsze co rzuca się w oczy i o czym zapomnieć się nie da to wrażenie, że ogląda się właśnie kolejną Disneyowską produkcję! Ma to miejsce ze względu na to, jaki % filmu zajmują postacie w wieku max studencim- czy w takim przypadku można oczekiwać dobrego dramatu z wojną w tle?
Do tego dochodzi rozchwytywana od paru lat pani Stewart która ma za zadanie swym nazwiskiem i twarzą stanowić wabik właśnie dla osób w tymże wieku, o którym piszę. Odnoszę już wrażenie, że ta "artystka" jak co niektóre nasze "gwiazdy" wyskakuje już pewnie z amerykańskich lodówek :)
... Zatem zajmującą mnie cały film sprawą było zatem dojście do tego czym właściwe jest ten film, jak dla mnie słabą komedią z licealnym wulgarnym językiem.
Są jednak i plusy filmu, czyli bdb gra Joe Alwyna w roli gł. bohatera oraz nieźle ujęte spojrzenie na współczesną istotę mediów nastawionych na tanie show dające niezłe zyski, co najwidoczniej ma miejsce w USA nie pomijając osób uznanych za bohaterów a jak wiadomo wojskowi tam od zawsze cieszyli się tym mianem- propaganda USA nie śpi...