Film byłby nawet ok, ale jak dla mnie to się to wszystko kupy nie trzyma.
Pierwszy zgrzyt, to dla mnie wyrzuty sumienia głównego bohatera. Rozumiem, że zabił dziecko (? trochę stare to dziecko, bo w sumie to był nastolatek), rozumiem wyrzuty z powodu zabicia człowieka, ale on wciąż powtarza, ze to byli niewinni cywile. Jaki normalny cywil rzuca się na bądź co bądź przedstawiciela władzy (pomijam, okupacyjnej, ale formalnie to władza) z nożem. Bo mu wszedł do domu? Nie kupuję tego. Jak ktoś nie rozumie, to podam przykład. II WŚ, Niemcy wpadają do polskiej wioski i teraz wyobraźcie sobie, że ktokolwiek podniesie na okupanta rękę. Jeśli podniesie (pomijając konsekwencję), to na pewno nie zwykły cywil, ale ktoś kto ma związek z ruchem oporu. Jak gość taki wrażliwy to trzeba było dać się zabić.
Następnie sytuacja z jego kumplem na plaży. Wpada szpieg z krainy deszczowców i od razu wie, że ten coś dał naszemu bohaterowi. Dlaczego? Bo nasz bohater uciekał. To musi być to, zwłaszcza, że 10 minut wcześniej zwiewał przez całe miasto autem i to nie ma żadnego znaczenia dla powodów, dla których wyskoczył z łodzi. Nagle to muszą być zdjęcia lub film. Oczywiście gościa trzeba zlikwidować, mimo że w sumie jest skory do współpracy, a naszego bohatera trzeba złapać żywcem i przesłuchać. Przecież kumpel bohatera na pewno nie zrobił kopii (czegoś?). Na pewno nikomu nie dał.
Gwoździem do trumny jest zakończenie. Nikt naszemu bohaterowi nie wierzy, bo Amerykanie publikują zdjęcia na których ofiary mają przytwierdzone ładunki wybuchowe, których na przedstawionym filmie nie ma (ale genialne wytłumaczenie - scenarzysta się wysilił). Do tego nasz bohater siedzi za fałszywe zeznania. A jakim cudem, skoro jedyne co mógł zeznać to to, że jest w posiadaniu intrygującego filmu, bo w czasie wydarzeń był nieprzytomny. Jako przykładny obywatel postanawia upublicznić nagranie w celu wyjaśnienia całej sprawy - w jakim kraju jest to karalne? Dziwne to prawo mają w Hiszpanii, zwłaszcza, że podobne sprawy już były i jedynymi skazanymi byli bohaterowie zdjęć, a nie ich autorzy (znów pominę wyroki i ewentualne konsekwencje zawodowe dla autorów zdjęć, bo w sumie ma w tym wypadku drugorzędne znaczenie).