dodajacy otuchy walczacym w II w.sw. Amerykanom, ale bez przesady - losy trzech weteranow wojennych, ktorzy w drodze do domu zaprzyjazniaja sie, a potem probuja wrocic do normalnego zycia, z czego nawet ten bez rak znajduje milosc swego zycia, nie wspominajac juz o pozostalej dwojce, no to troche za duza dawka sentymentalizmu. tego czego zabraklo filmowi to odrobina realizmu. spodoba sie tym, ktorzy lubia szczesliwe choc malo realistyczne zakonczenia. ponoc jedno z najwybitniejszych osiagniec filmowych w dziejach kinematografii, mi sie podobalo srednio.
poza tym kto weryfikuje te ciekawostki? harold russell nie byl wcale dwukrotnie nominowany za ta sama role do Oscara (ciekawe jakim cudem?) - ten trik sie udal Barremu Fitzeraldowi za Idac moja droga.
i tez rzeczywiscie wielka ciekawostka jest ze Wyler po zaangazowaniu Russella do filmu sam siebie wyslal na lekcje aktorstwa do Golldwyna i malo tego jeszcze sie wsiekl!!! wow, to na serio ciekawe! :D
harold russell dostał za tą role dwa oskary (jako taki zatem byl nominowany dwukrotnie), radzę troche poczytac i nabyc kompetencji zanim zacznie sie cos krytykowac
Glupoty piszesz kolego kompletne. dostal jednego oscara w kategorii najleopszy aktor drgiego planu.
raz jeszcze radze poczytac, bądz tez obejrzec archiwalne materiały z gali, jesli nie wierzysz słowu pisanemu :)
Raz jeszcze napisze - Harold Russell nie dostał za role w tym filmie dwóch nominacji do Oscara!!!
Jedyny taki przypadek zdarzył się w 1944 roku gdy Barry Fitzgerald został nominowany za tą samą role w kategorii najlepszy aktor pierwszo- i drugoplanowy (za "Idac moja droga"). Potem regulamin zmodyfikowano i zabroniono takiej procedury nominacji. Ale to tak nawiasem mowiac. Russell zdobył nom w kategorii najlepszy aktor drugiego planu (i Oscara) oraz Oscara specjalnego (ale to akurat nie ma nic wspolnego z nominacja), czyli mozna powiedziec ze dostal dwa Oscary natomaist kompletna bzdura jest pisanie, ze za ta role dostał dwie nominacje.
http://awardsdatabase.oscars.org/ampas_awards/DisplayMain.jsp;jsessionid=23C78EB D60B5A8BA802F23931C04CD32.squash?curTime=1172955209628
Czy ja wiem, ze zakonczenie filmu zbyt szczesliwe?
Problemy Ala Stephensona pozostaly przeciez bez rozwiazania - alkoholizm i trudnosci z udzielaniem kredytow weteranom wojennym.
No i niescislosc: "czego nawet ten bez rak znajduje milosc swego zycia" - co sugeruje, ze znalazl on ta milosc po utracie rak, co jest nieprawda - byl zareczony przed wyruszeniem na wojne.
Jak mógł być propagandowy jak ukazał się po wojnie ?
Jeżeli miał on dać otuchy żołnierzom walczącym po wojnie to myślę, że nie osiągnął celu. Jest to film bardziej depresyjny, który zniechęca do pójścia na wojnę.
ja nie wiem skad wzielo sie to cale wojenne nieporozumienie. 21 listopada 1946 to data premiery tego filmu w NY. film byl krecony kwiecien-sierpien 1946. czy ktos potrafi mi wyjasnic jakim zolnierzom na ktorym froncie mial ten film dodac otuchy?
co do filmu to ja rowniez mam pewne problemy z dostrzezeniem jego wielkosci.
Fakt, Russell dostał 2 Oscary za jedną rolę, ale nie dwie nominacje, bo na to rzeczywiście nie pozwoliłby zakaz wprowadzony bo sytuacji z Fitzgeraldem. Także kolega ma rację.
Co do filmu, to chyba jest jedyny, w którym tak otwarcie i dosadnie powiedziano o problemach weteranów po wojnie (i to już rok po zakończeniu). Był zresztą mocno atakowany przez konserwatystów jako wyssana z palca wydmuszka.
Gdzie tu jest sielanka? Jeden zostaje rzucony prze żonę, która była z nim tylko dla jego pozycji i pieniędzy jakie dostawała od armii. Drugi nie ma rąk i ma poważne problemy osobiste z zaakceptowaniem tej sytuacji. Trzecie ma wyraźny problem alkoholowy, nienawidzi swojej pracy i ma wątpliwości co do pomocy jakiej udziela rząd USA weteranom. A że wszystko mniej więcej kończy się szczęścliwie? To jedynie końcowe osłodzenie gorzkiego jednak w wymowie filmu.