PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31513}

Najlepsze lata naszego życia

The Best Years of Our Lives
8,0 2 502
oceny
8,0 10 1 2502
8,1 9
ocen krytyków
Najlepsze lata naszego życia
powrót do forum filmu Najlepsze lata naszego życia

Zrozumiałej zaraz po wojnie, ale film od tego zrozumienia nie robi się lepszy. Aktorstwo też porządne i też bez rewelacji (bo i role dość płaskie), no a Oscar dla Harolda Russella to kompletne nieporozumienie. Jako amator radził sobie całkiem nieźle i ten honorowy Oscar dla weteranów w zupełności by wystarczył. Natomiast "prawdziwy" to już przegięcie. Coś jak nagroda stalinowska dla aktorów radzieckich grających "słuszne" role w "słusznych" filmach.

użytkownik usunięty

Zapomniałem jeszcze dodać, że deszcz pozostałych Oscarów też przesadzony. I że paskudnie wtedy skrzywdzono "To cudowne życie" Capry.

ocenił(a) film na 8

Filmu Capry nie da się oglądać i nie zwymiotować z nadmairu słodyczy.

użytkownik usunięty
Niskobudzetowy

Film Capry to przecież z założenia bajka i nie ma w nim więcej słodyczy niż w typowym przepisie na bajkę. To tak jakby narzekać, że w serniku jest ser, a w makowcu mak. Można tego nie jeść, można nawet mieć uczulenie na ser czy mak, a mimo to doceniać kunszt cukiernika.

ocenił(a) film na 8

Potrafię zrozumieć, że ten film może się podobać, a co więcej w USA nie ma świąt bez niego, ale jednak dla mnie jest nie do przełknięcia. Jednak nie sądze aby Najlepsze lata naszego życia był filmem gorszym, a wręcz przeciwnie.

użytkownik usunięty
Niskobudzetowy

" jednak dla mnie jest nie do przełknięcia"

Czy jesteś kolejną osobą, która zamiast mówić o filmach mówi głównie o swoim gardle, czyli tzw. "gustach"? Ze zdania "nie mogę przełknąć ani kawałka makowca" nie wynika, czy ten konkretny makowiec był źle czy dobrze zrobiony. A tylko to jest interesujące, bo jeśli chodzi o "gust" to już od dawna wiadomo, że "każda potwora znajdzie swego amatora" (a każda księżniczka swojego anty-amatora).

"Najlepsze lata" to oczywiście film w zupełnie innej tonacji i, jak napisałem, porządny, ale 9 oscarów dla niego i 0 dla "Życia" to jednak przegięcie.

Jeśli gust jest dla Ciebie argumentem, to uwzględnij, że z perspektywy czasu widać wyraźnie, że amatorów "Życia" znalazło się i znajduje wciąż więcej niż amatorów "Najlepszych lat". Bo jeśli gust się wypycha na plan pierwszy, to potem pozostaje już jedynie statystyka.

ocenił(a) film na 8

Przecież własnie tłumacze ci człowieku, że nie odbieram nic filmowi Capry, bo wiem, że jest to film dobry, ale równocześnie wyrażam opinię, że to nie jest film dla mnie i zdecydowanie wolę Najlepsze lata. Nie rozumiem oburzenia.

użytkownik usunięty
Niskobudzetowy

"Nie rozumiem"

Przypominam, że pierwszy Twój post nie brzmiał "Film Capry jest to film dobry, ale nie jest to film dla mnie" lecz - "Filmu Capry nie da się oglądać i nie zwymiotować z nadmairu słodyczy".

Jeśli nie widzisz różnicy, to znaczy, że mówisz jakimś innym językiem, który tylko dla zmyłki przypomina polski.

ocenił(a) film na 8

Zmyła. Masz mnie :)

użytkownik usunięty
Niskobudzetowy

Nic nie szkodzi. Też czasem łapię się nad tym, że swoje wrażenie formułuję jako tezę generalną.

A ja chcę dodac, że źle film oglądałeś, bo to film ma subtelny wydźwięk antywojenny. Nie nazwałbym go propagandowym absolutnie.

użytkownik usunięty
piczympoom

A propaganda to może być tylko prowojenna? Ten film powstał tuż po wojnie i propaganda wówczas uderzała w tony pokojowe, bo ludzie byli wojną zmęczeni. Nawet Churchill, gdy w Fulton mówił o "żelaznej kurtynie" dodawał jednocześnie:

"Nie sądzę, żeby Rosja Radziecka pragnęła wojny. Pragnie ona tylko wyciągnąć zyski z wojny i rozszerzać bez granic swoją potęgę i swoje doktryny. Dopóki jest jeszcze czas, to powinniśmy obecnie zastanowić się nad stałym zapobieżeniem wojnie i stworzeniem możliwie najprędzej we wszystkich krajach warunków dla wolności i demokracji."

Ten film doskonale wpisuje się w ten tok myślenia: "zastanowić się nad stałym zapobieżeniem wojnie".

A tę scenę w sklepie pamiętasz z tym buńczucznym "prawdziwym Amerykaninem", który twierdzi, że Ameryka walczyła po złej stronie? To nie jest scena propagandowa?

ocenił(a) film na 8

chyba oglądaliśmy inny film. dyskusje o wojnie są obecne w filmie, owszem, ale dla mnie to przede wszystkim opowieść o trzech weteranach, którzy powracają do zwykłego życia. ich historie są niezwykle wzruszające. a Russell zagrał świetnie i wcale nie dostał Oscara za brak dłoni. "scena w sklepie"? no i co? przecież Amerykanie mieli różne opinie o działaniach wojennych swojego kraju, dlaczego Wyler miał tego nie pokazać? a z filmem Capry stało się to co zawsze na Oscarach - jak konkurują ze sobą dwie świetnie produkcje, to na ogół jedna całkowicie pokonuje drugą. Bez sensu te Oscary

użytkownik usunięty
MichaelGrzesiak

"przecież Amerykanie mieli różne opinie o działaniach wojennych swojego kraju, dlaczego Wyler miał tego nie pokazać?"

Ale gdy jedną opinię pokazuje się jako jedynie słuszną oczywistość, a przedstawiciel drugiej opinii to jakiś karykaturalny agresywny bubek, to mamy wtedy do czynienia z toporną propagandą. Schemat jak z filmów radzieckich.

Russell zagrał bardzo dobrze jak na amatora. Nie nazywajmy jednak jego roli kreacją. Naturszczyk grający w gruncie rzeczy siebie, to zupełnie inna konkurencja. Akurat na Oscara honorowego.

ocenił(a) film na 8

naturszczyk nie może zagrać dobrej roli? moim zdaniem zagrał. zresztą Akademia nie rozdaje naturszczykom nagród na prawo i lewo. Bodajże tylko 2 razy w historii.
bo ja wiem? ten koleś trochę zasiał wątpliwości w bohaterach i widzach. Russell potem patrzy w tę gazetę. zresztą to samo syn Ala - ojciec też zniesmaczony słuchał uwag syna o wojnie i atomie. film mimo wszystko pozostawia pewne wątpliwości u widza. reżyser chyba bardziej chciał pokazać historie tych 3 osób i to, że dla nich to było ważne że walczyli. Wyler nie stwierdza prosto z mostu - to co robił Waszyngton było całkowicie słuszne
Zresztą, za 20 lat przyszły zupełnie inne, antywojenne filmy, Hollywood też się zmienił...

użytkownik usunięty
MichaelGrzesiak

W wypadku naturszczyka trudno mówić o roli, gdy w gruncie rzeczy gra kawałek swojego życia, ze swoim autentycznym kalectwem itp. Na tej samej zasadzie można by dawać nagrody aktorskie bohaterom różnych filmów dokumentalnych, a niektórzy z nich to wyraziste i przyciągające oko postaci i dobrze czują się przed kamerą.

" film mimo wszystko pozostawia pewne wątpliwości u widza"

Ty tak serio? Przecież ta scena właśnie dusi wszystkie ewentualne wątpliwości w zarodku. Kto chciałby być po stronie takiego prostaka?

ocenił(a) film na 8

nie chodzi o tego jednego prostaka, tylko o ogólne wątpliwości, które się pojawiają w trakcie filmu. Homer się irytuje, Fred daje temu gościowi po pysku, bo też go zirytował, nawet najbardziej stabilny emocjonalnie Al czuje się przybity zachowaniem syna. ja tu widzę wątpliwości, ale oczywiście każdy odbiera film inaczej.
czyli naturszczyk z definicji nie może być aktorem, bo gra siebie? bez sensu. aktor to aktor, co za różnica. to, że ktoś jest nieprofesjonalnym, to nie znaczy że nie jest nim w ogóle

użytkownik usunięty
MichaelGrzesiak

"Homer się irytuje, Fred daje temu gościowi po pysku, bo też go zirytował, nawet najbardziej stabilny emocjonalnie Al czuje się przybity zachowaniem syna. "

'Słusznych' bohaterów irytuje oczywista głupota i chamstwo. Jakie tu można mieć wątpliwości?

"czyli naturszczyk z definicji nie może być aktorem, bo gra siebie"

JEŚLI gra siebie i niejako 'sobą'. Bo chyba przyznasz, że to autentyczne kalectwo Russella 'gra' w tym filmie bardzo mocno. Co innego, gdyby kalekę wojennego grał zdrowy naturszczyk, który nigdy nie był w armii, czyli gdyby wykonywał typowe zadanie aktorskie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones