Piękny, przejmujący film o matczyno-synowskiej miłości w toksycznym środowisku, o uzależnieniu i zmaganiu się z nim, o tym, co w życiu ważne. Zawierający może uproszczenia, przewidywalne rozwiązania fabularne i pewną dawkę sentymentalizmu, ale przepełniony niesamowitym uczuciem. No i reżyser, rocznik 1991 - to robi wrażenie! A jak Adriana zagrał Jeremy Miliker - bajka! Ten dzieciak był fantastyczny!