zgadzam się z przedmówcą. to nie ważne na kogo, jeśli by wybrał kogoś to ludzie zaczęli by spekulować dlaczego akurat tego wybrał a nie tamtego i zapomnieli by o czym był w ogóle ten film i jakie miał przesłanie.
Mógł trzasnąć głos na któregoś z pozostałych kandydatów, ale to by nie miało sensu biorąc pod uwagę powagę z jaką wchodził do lokalu wyborczego.
Pamiętam jak oglądałam ten film. Pewnie, że byłam ciekawa na kogo się zdecyduje, jednak dobrze, że nie ujawnili tego. Dobrze pokazane jest co polityk jest w stanie zrobić, aby wygrać.
Moim zdaniem Bud oddałby głos nieważny, z kilku powodów. Po pierwsze aby nie czuć się odpowiedzialnym za porażki wybranego przez siebie kandydata. Po drugie, aby przechytrzyć system wyborczy i pokazać siebie ponad nim. Po trzecie aby uzmysłowić Amerykanom, że demokracja jest koszmarnie kosztowna.
Cały film czekałam na to, aby dowiedzieć się na kogo w końcu zagłosuje. I doczekałam się - napisów końcowych. Pozostawiło to chociaż taki niedosyt, który jest dobry w filmach.