Tytuł filmu pochodzi z hiszpańskiego przysłowia Cría cuervos y te sacarán los ojos czyli Karm kruki a te wydziobią ci oczy.
I bardzo ciekawą recenzję http://www.film.org.pl/prace/nakarmic_kruki.html
Powszechnie uznawany za arcydzieło kina, takoż przysłowiowy <taniec derwisza> samego Saury, mnie w razie każdym bądź nie zachwycił aż tak.
Nie od dziś wiadomo, że twarz ludzka jest fotogeniczna a Saura ów truizm zamienia, mając do dyspozycji Anę Torrent,w stos pacierzowy swego filmu a ja dostrzegając tenże zamysł obarczam zarzutem, iż dotknięte jest to nadmiarem psychologizmu. Oto p.Saura pozostając niejako własnym strażnikiem pieczęci (dochowuje wierności swemu stylowi) opowiadając tę historię kreuje się na powołanego do odtworzenia tego co myśli bohaterka, nadużywając, myślę, formuły luźnego epizodu.
Wiem , to może być traktowane jako walor filmu, mnie jednak zaburza oglądanie tej historii bez historii. Za to przywykłem już do obecności ,,przeszłości" na ekranie na tych samych warunkach co ,,teraźniejszość", ową retrospekcję bez retrospekcji, którą wolę, jednak, w wykonaniu p. Wojciecha Hasa.
I w końcu, oglądam "Nakarmić kruki" jak <film środka> nie czując, szczęściem, zażenowania, że pogrywa ze mną twórca, chyba wybitny, na emocjonalnych sznurkach...
Good night, and good luck, esforty.
7/10