Rewelacja, kocham po prostu horrory z lat 30-tych (a przynajmniej te kilka, które miałem okazję zobaczyć). Karloff jest perfekcyjny, bardzo ludzki mu ten Frankenstein wychodzi, tak samo szalony naukowiec. Fabuła nie powala na kolana, ale ogląda się cudownie, klimat lepszy niż w większości produkcji współczesnych, chociaż oczywiście mało straszny. Do tego ten film to wielkie źródło inspiracji dla późniejszych twórców - sceny w domu niewidomego starca zostały potem prawie, że powielone w wersji z (chyba) 1994 Brannagha z De Niro.
Wiele osób uważa też, że "Narzeczona" jest lepsza niż część pierwsza. Czy tak jest to już kwestia gustu. Według mnie film ma lepszy klimat niż jedynka, do tego świetny fragment ze starcem, fenomenalny Karloff, no i to zakończenie: "We belong dead".
Podpisuję się rękami i nogami - genialny film. Niepowtarzalny klimat, fabularnie moim zdaniem jest ok, można uznać ten film za pionierski. Choć może nie straszy to jakby zastanowić się nad postępowaniem tych szaleńców i psychologią tłumu w nim zaprezentowaną to jest się czego bać ;) Ogólnie palce lizać :)