to ocena była by znacznie wyższa, gdyby przykładowo JJ skoczył, i skończyło się smutno ogólnie to
byłby totalne zachwyty... Nigdy nie zrozumiem tego że ludzie lubią smutne zakończenia w filmach i
często uważają że film jest lepszy tylko dla tego że skończył się "tragicznie".
fajny film, żadne arcydzieło ale bardzo sympatyczny. Myślę, że ludzie mający podobne doświadczenia ( sami bądź wśród bliskich ) jak postać kreowana przez Aarona Paula ( nie chcę tego ciągnąć bo tak czuję - nikt mi nie umarł, nikt nie zdradził, nie jestem chory ale ten świat jest jaki jest ) docenią pozytywną wymowę tego filmu. Dam siódemkę, bo Imogen Poots była uroczo szalona, Aaron Paul nareszcie grał a nie irytował, Brosnan pokazał klasę a Collette była do bólu prawdziwa.