PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=212133}

Nauka spadania

A Long Way Down
6,6 52 971
ocen
6,6 10 1 52971
4,8 10
ocen krytyków
Nauka spadania
powrót do forum filmu Nauka spadania

pytam, bo ide do kina tylko na niego ;p

ocenił(a) film na 8
KULTjednostki

Powiem tak, jest kilka minut bez niego ;) Gra jedną z czterech głównych ról, więc tak, jest go dużo.

ocenił(a) film na 7
KULTjednostki

Sporo.Moim zdaniem jego wątek jest najciekawszy z 4 głównych historii na których opiera się film.

ocenił(a) film na 8
Stelmacho

Ciekawe spostrzeżenie, wg mnie jego wątek jest najsłabszy. Zupełnie zmieniony w stosunku do książki, co sprawiło, że JJ w filmie był trochę bezbarwny. Szkoda, bo bardzo chciałabym zobaczyć Aarona Paula jako tego JJ'a z książki, który miał naprawdę dobre powody, żeby skoczyć.

ocenił(a) film na 7
nagini06

Książki niestety nie czytałem. Natomiast jeśli chodzi o nasze rozbieżne oceny,to chyba wynikają one z innych oczekiwań odnośnie tematyki samobójstwa. Ty( chyba że się źle domyślam :) ) oczekiwałaś konkretnych powodów takiego czynu, ja właśnie wolałem ich uniknąć. Nie wierzyłem po prostu w to,że tego typu film poda przykład powodów popełnienia samobójstwa na tyle oryginalnych, by coś rzeczywiście wniosły. Kalectwo dziecka, kłopoty z rodzicami, utrata dobrego imienia- to wszystko są moim zdaniem sztandarowe przyczyny samobójstw. Nie mówię,że są błahe, ale jednak dość oklepane. Wydaje mi się nawet, że sami twórcy filmu mogliby się z tym zgodzić: "Wasze problemy mają proste rozwiązania: Maureen musi być kochana, Jess ktoś musi poświęcić trochę uwagi, Ty martin musisz wyhodować mózg, a co ze mną?"- Jakoś tak brzmiał tekst J.J a tuż przed niby skokiem. Czasem ludzie nie wiedzą jednoznacznie czemu są nieszczęśliwi ale to nie oznacza moim zdaniem, że ich problemy są mniejszego kalibru. Dlatego wątek J.J-a był dla mnie dość ciekawy. Nie był oczywisty(to że Maureen znajdzie sobie faceta a Martin nawiąże kontakt z dziećmi było oczywiste od początku filmu jak dla mnie). No ale całe piękno filmów polega na tym,że każdy może lubić w nich co innego :) Zwłaszcza że fakt faktem, J.J był czasem trochę flegmatyczny/nudnawy.

ocenił(a) film na 8
Stelmacho

UWAGA SPOILERY
Problem w tym, że ja chcąc nie chcąc postrzegam film przez pryzmat książki i niestety tego nie powstrzymam. Z jednej strony to dobrze, bo mam pełny obraz historii i jej bohaterów i siedząc w kinie, wiedząc o nich tyle co wiem, wiele mogłam sobie dopowiedzieć, nie wyciągnęłam z filmu tylko tyle ile zostało tam pokazane. I tak jak powody bohaterów zostały w filmie przedstawione dość płasko, dokładnie tak jak je opisałeś, tak w książce nie można było ich tak jednoznacznie nazwać. Problemem Maureen nie było kalectwo dziecka, ale przede wszystkim jej ogromna chęć posiadania życia poza synem, Jess to nie tylko problemy z rodzicami, ale także ból związany ze stratą siostry, ta okropna niewiedza co się z nią stało i wiele wiele innych, w tym chęć poczucia się potrzebną. Martin w filmie został spłycony niemiłosiernie, myślę, że krzywdzące jest mówić o nim, że chciał się zabić, bo utracił dobrą sławę. Historia JJ'a została zmieniona całkowicie, więc nie ma sensu opisywać jaki jest w książce i z jakimi problemami się borykał. Scenarzysta wpadł na pomysł, że JJ nie będzie wiedział dlaczego chce się zabić, co dla mnie jest trudne do zaakceptowania. Nie wątpię, że są lub byli na świecie ludzie, którzy myśleli o samobójstwie lub je popełnili sami nie wiedząc dlaczego, ale wg mnie film wiele stracił nie pokazując jego historii, a widzowie wiele stracili nie poznając jej. W ogóle w książce JJ był o wiele bardziej wygadany, zabawny i wyrazisty. Tak więc owszem, chyba powody bohaterów były dla mnie ważne, ale dlatego, żeby lepiej ich zrozumieć i wyciągnąć z tego coś dla siebie. Jednakże na pewno nie mogłabym ich streścić w jednym zdaniu, ani ich zaszufladkować. No i właśnie z drugiej strony to, że czytałam książkę nie jest takie fajne, bo zawsze będę porównywać co było tak, co było nie tak. Nie wiem czy nie czytając książki bardziej spodobałby mi się film, czy mniej. Już teraz moja ocena jest dosyć wysoka, ale dlatego, że cudownie było zobaczyć postacie, które tak uwielbiam i w końcu obejrzeć ekranizację na którą czekałam 2 lata. Film jest uproszczony, przewidywalny, ale nadal mi się podobał. Największy żal mam o to, że można było to zrobić jeszcze lepiej.

P.S. Kolejne zaskoczenie- odniosłeś wrażenie, że Maureen znalazła sobie faceta? W sensie tego doktorka? Mi to nie przyszło do głowy. Dla mnie po prostu się z nim zaprzyjaźniła, poznała ludzi na tych quizach i w końcu zaczęła żyć.

ocenił(a) film na 7
nagini06

Jeśli historie książkowych bohaterów nie były tak uproszczone jak w filmie,to w zasadzie wszystko zmienia. W tej sytuacji masz szerszy punkt widzenia niż ja i różnica zdań jest jak dla mnie zrozumiała. Dla mnie zwyczajnie obserwowanie pozostałych trzech, uproszczonych względem książki postaci było mało ciekawe. J.J jako bardziej tajemnicza postać potrafił mnie zaciekawić na dłużej. Oczywiście bardzo możliwe,że gdybym czytał książkę, to zupełnie inaczej postrzegałbym cały film. Choć trzeba pamiętać, że przejście z książki na film zazwyczaj upraszcza całą historię. Nie mówię,że zawsze,ale często tak jest niestety. Ja na filmie się nie zawiodłem i Ty chyba też, więc nic tylko się cieszyć.
PS:Co do zakończenia wątku Maureen to mój błąd. Napisałem o tym jakby to było pewne, ale w zasadzie gdy teraz przypominam sobie tę scenę, to faktycznie nie było chyba jasno powiedziane,że zostali parą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones