Uwodzicielski, przepiękny, oszałamiający. Fenomenalne zdjęcia, fenomenalna muzyka, po prostu cudo. Ale zastanawiam się czy to nie za mało?

Trudny film w ocenie. Fabuła niby jest nieważna, ale to nie prawda. Jest główną osią filmu, "Nazajutrz" opiera się na niej, zdjęcia nie są tu najważniejsze, muzyka też nie może byc, bo zwyczajnie jest jej za mało. Widz, mimo, że już od samego początku jest zdezorientowany, skleja to wszystko, próbuje, a film go do tego namawia, zachęca. Nie pozwala mu się unieść i popłynąć z obrazami i magicznym klimatem tego filmu. To za mało.

Oczywiście, mamy tu do czynienia ze zmianami kolejności scen, ale by dostrzec czy mają one sens trzeba by było zobaczyc tę pozycję około 5 razy. Nie można dostrzec niescisłości czy ścisłosci w szczegółach po pierwszym seansie. Trudno dostrzec też jakąkolwiek logikę. Sprzeczności się mnożą, nawet w zwykłej dyskusji. Z pozoru bez sensu, ale czy miało być bez sensu czy z sensem - nie wiem. Główny bohater, przybysz, to coś w rodzaju obserwatora zdarzeń, jednak sam też jest ich częścią. A może był w przeszłości? A może będzie w przyszłości? Zresztą, czy to ważne?

Historia jednak musi mieć sens. Podział na 4 części "Niebo, Pył, Wiatr i Droga" nie wzięło sie z niczego. Ale nie potrafię znaleźć tutaj logiki, prócz tej dzielonej na części tragicznej historii.

Film niewątpliwie magiczny, urzekający, przepiekny. Warto go zobaczyć i się nim zachwycić. I muzyka przepiękna.