Znakomite kino społeczne. Perspektywa dramatu jednostki, od której wychodzi wielopłaszczyznowy obraz belgijskiej deprawacji, a za nim obok gniewu i bezsilności stoi przede wszystkim poczucie wielkiej straty zaufania do państwa. Niespieszny rytm zdarzeń zdaje się zaprzeczać nabrzmiewającym ranom, które bolą, i ten ból wyraża końcowa scena monologu bezradności. Uniwersalne w zasadzie kino o niezawinionej krzywdzie i winach, które nie zostały rozliczone, krzywdząc tak wielu i tak boleśnie. Bardzo dobry.
Plus za znakomity plakat do tego filmu!