To naprawdę niezły film. Któryś z zagranicznych recenzentów określił go jako thriller neo-noir. Nie bardzo wiadomo o co chodzi, kto-co ukradł, kto-kogo ściga, a wszystko to dzieje się w nocy tworząc bardzo tajemniczy klimat...
Kapitalny jest też montaż! Dzielenie ekranu nie na kilka, a na kilkanaście części, przeskoki między kolorem, a czarno-białymi wstawkami. No i rzecz jasna Gina Gershon rozprawiająca się w restauracji z Mickey'em Rourke.
Całość psuje durne, hurraoptymistyczne zakończenie. Ale mimo wszystko warto ten film obejrzeć!