Bardzo podobny do szkoły uwodzenia ale musze przyznać, że jak dla mnie bardziej wciągający
Nawet podoba mi się ta wersja i musze przyznać, że jak dla mnie bardziej wciągająca niż np szkoła uwodzenia choćby ze względu na dojrzałość aktorów. W szkole uwodzenia były to rozpuszczone dzieciaki natomiast w tej wersji dorośli i świadomi swoich emocji dojrzali ludzie. To co mnie też troche zafascynowało to to, że akcja dzieje się w pełnym konwenansów i niepisanych zasad Szanghaju, który rządzi się pewnymi prawami jeśli chodzi o "niewinność" młodych dziewczyn a nie w wyzwolonej Ameryce w której sex już dawno przestał być tematem tabu...
Nic dziwnego, skoro ten film to oczywista adaptacja Laclosa z przełożeniem na późniejsze realia, a "Szkoła uwodzenia" to tylko gniot dla nastolatków luźno zainspirowany oryginalną historią :) Konwenanse i zasady to przecież też nie pomysł reżysera, ale element wzięty żywcem z książki.