Dla mnie to jeden z bardziej czytelnych filmów Tsaia, przystępny nie tylko dla miłośników reżysera. Symbolika związana z samotnością i alienacją jest dość oczywista, ale stanowi element mimo wszystko niebanalnej historii o miłości, których przecież opowiedziano już mnóstwo. Wzruszająca scena po wyjściu Hsiao-kanga spod łóżka. Serdecznie polecam!
Też mi się ta scena szalenie podobała. :) Niemniej całość filmu nieco mnie rozczarowała. Tsaia stać na więcej. :P
Moja jak na razie ostatnia. :P "Bu san" w ogóle nie przypadło mi do gustu, a "Dziura" i "Niech żyje miłość" - dobre, ale przy "Rzece", "Nie chcę spać sam" i "Kapryśnej chmurze" wypadają blado. :P Pozostałych filmów jeszcze nie widziałem, ale zamierzam to nadrobić w najbliższych dwóch tygodniach. :D
nie wiem co powiedzieć , aż mnie zatkało... Niech żyje miłość wypada blado przy Nie chcę spać sam???? ten ostatni jest zbyt surrealistyczny, jak na Tsai 'ego
Faktycznie, najlepsza scena w filmie. Ale gdy ten drugi wcześniej wyłaził spod łóżka (czy raczej tuż przed tym jak wyłaził) też było ładnie ;) Coś w tym wyrku jest ;)