Genialny film, bardzo poruszający, powinien skłonić do refleksji niektórych ludzi, którzy widząc chorego na raka omijają go z daleka, wręcz się go boją. A przecież taka osoba jak nikt inny potrzebuje zrozumienia, miłości, czy choćby zwykłej rozmowy. Świetna rola Dakoty Fanning.
Sam sobie zaprzeczyłeś :C. Skoro ją omijają, to znaczy, że traktują normalnie lub nawet neutralnie, bo ludzie raczej niestety się unikają. Skoro więc mają jej okazywać zrozumienie, miłość i mają z nią po prostu rozmawiać, to ona poczuje się inaczej, będzie czuła, że coś jest nie tak. Celny cytat, który poprze moje słowa? Doktor House: "If you're dying, suddenly everybody loves you". Nie mówię, że jeśli ktoś w Twoim otoczeniu umiera, to nie należy się interesować, ale nie robić tego tak dobitnie. Rak rzeczywiście nie zaraża, ale nie sądzisz, że bohaterka wymagała trochę za dużo od niektórych? Przecież to cholernie trudne, zaakceptować, że Twój bliski/znajomy/nieznajomy/ktokolwiek z którym prowadzisz rozmowę, jest w stanie przedśmiertnym.
Nie chciałam hejtu, raczej pewnego rodzaju uświadomienia, bo sama miałam niedawno białaczkę i wiem po sobie jak i swoich koleżankach, też po chorobie, że to nie do końca jest tak jak mówisz. Pojawiają się sprzeczności. Z jednej strony chcesz żyć normalnie a z drugiej niemalże wszystko Ci na to nie pozwala.
z jednej strony chcesz żyć normalnie a z drugiej strony nie wiesz jak...
chorujemy... ktoś nas unika bo nie chce żebyśmy się czuli skrępowani, to my myslimy, że się nas boi czy brzydzi...
ktoś z nami rozmawia spędza mnóstwo czasu to myślimy, że się nad nami lituje...
nigdy nie jest dobrze.
Taka już jest nasza ludzka natura...
Nigdy nie jest dobrze? Bardzo często jest dobrze i to od nas samych zależy jak podejdziemy do sprawy choroby ale nie można oczekiwać od zwykłych ludzi, którzy nie są dotknięci chorobą, że będą się zachowywać tak, jakbyśmy chcieli, żeby się zachowywali bo ich reakcje mogą być różne. Możemy się za te reakcje na nich wkurzać czy płakać ale czy to jest haniebne zachowanie, że Ci ludzie, którzy nie są chorzy, reagują w ten sposób? Nie można mówić o jakichś zachowaniach i być ich pewnym w stu procentach, jeśli się nie znalazło w takiej sytuacji. Ten film miał to pewnie po części obrazować ale zdecydowanie nie to, że naszą ludzką naturą jest wybrzydzanie czyli: i tak źle i tak niedobrze.
to sprawa charakteru danej osoby :)
choroba moze być ta sama ale każdy człowiek przyjmjuje ją inaczej
Zgadzam się z mary, ja z kolei jestem osobą niepełnosprawną i też się spotykam z różnymi reakcjami ludzi, na początku nieufnie, z pewnym dystansem podchodzą, ale gdy mnie poznają to zaczynają mnie traktować...po prostu normalnie. I o to właśnie chodzi. Trzeba znaleźć coś pomiędzy strachem a litością, po prostu...może trochę nawet udawać że tej choroby nie ma? Zachowywać się tak jak zwykle? To chyba najlepsze wyjście.
Ta wypowiedź znacznie różni się od Twojej pierwszej wypowiedzi. Według mnie należy po prostu zaakceptować to z jaką osobą się rozmawia i nie patrzeć na nią przez pryzmat choroby. :)
Wydaje mi się, że po prostu źle ją odebrałaś, chodziło mi o to, by nie bać się kontaktu z chorą osobą.
Właśnie nie, ja starałam się potwierdzić Twoje słowa ale też trochę dodać od siebie. Jedyne do czego miałam zarzuty to to, że zaprzeczyłeś sam sobie (teraz już wiem, że nie to miałeś na myśli). :)