Skąd wiadomo, że to nie jest celowy zabieg twórców?

Tak ewidentnie jest w oryginale

nie jest tak w oryginale, taka wersja pojawiła się dopiero na HBO, lub na jakiejś innej platformie streamingowej wcześniej. Oglądałem ten film kiedy był jeszcze w kinach i tej cenzury nie miał. Natomiast faktycznie jakoś tam się wpisuje w film i tak też się go ogląda ciekawie. Myślę, że to bezpieczna opcja dla platformy z jakiegoś powodu która dodatkowo może być nowym elementem urozmajcającym film. Mógł to być po prostu czarny ekran, a te "cenzury" są wyjątkowo ironiczne i prześmiewcze, nawet chyba wolę taką wersję filmu.

Te cenzury ładnie się wkomponowują w film. Dlatego można było sądzić, że to zabieg reżysera i producenta filmu, iż występuje cenzura z treściami p*rno.

Ale skoro mówisz, że w kinie nie było tej cenzury, to jednak de facto można stwierdzić, iż w obiegu występują dwie wersje filmu: 1) nieocenzurowana 2) reżyserska.

Wkomponowują się? Samocenzurowanie filmu, który ma być prześmiewczy i piętnujący(i to planszami z napisem "You can show killing, not a blow job") ma jakiś sens?. Krytyka wystosowana przez twórców, że można pokazywać zabijanie, ale nie seks i nagość, kiedy faktycznie można, na co dowodem są seanse kinowe, albo choćby obecnie na polsatowskich VODach, ale nie pokazują, bo sami się ocenzurowali dopiero jest hipokryzją...