Po obejrzeniu tego... hmm... filmu, odniosłem wrażenie, że reżyser albo jest Żydem, albo zapalczywym filosemitą (i się nie pomyliłem - bo właśnie sprawdziłem - Goyer jest Żydem).
Po pierwsze, ilość ekstazy nad Żydami jest przytłaczająca. Wepchnięto tam wszystko: wiarę, egzorcyzmy, demony, oraz wstawki z Auschwitz (które są totalnie niepotrzebne, nie mają ŻADNEGO związku z fabułą i wsadzono je tam chyba tylko po to, żeby przypomnieć, kto przecież najbardziej ucierpiał podczas Holocaustu). Co, do całej tej historii miał Mengele?! Dybuk
+ bliźnięta + Mengele = film? Przecież to jakieś komiczne bzdury.
Po drugie, Goyer chyba nie ma pojęcia, czym jest opętanie. Że jest to straszliwe cierpienie, zarówno dla ciała, jak i duszy (o czym świadczą liczne nagrania, zdjęcia i relacje świadków). Tymczasem Casey sobie chodzi, imprezuje, uprawia seks, od czasu do czasu zobaczy jakiegoś gnoma. Mało przerażające, jeśli zestawimy to np. niedoścignionym ''Egzorcystą''... Podobnie szanowny reżyserełe nie wie, jak wyglądają egzorcyzmy - dlaczego powołano pastora anglikańskiego, a nie katolickiego księdza? Przebieg egzorcyzmów w filmie różni się mocno od prawdziwych - ale tylko w filmach demona pozbywają się w sposób tak ''widowiskowy''. Dybuk może opętać wszystkich, ale Casey już nie? Pomijając to, że opętani zachowują się jak zombie i biegają po korytarzach, wrzeszcząc ''demonicznie''...
Po trzecie, film jest po prostu nudny i przewidywalny. Nie ma w nim NIC ciekawego. Aktorstwo naprawdę przeciętne, z cieniutką fabułą i efektami. Zapomnijcie o strachu, tu nie ma nic przerażającego - powielono te same schematy, okraszono masą jump-scenek oraz milionem nielogiczności, ale klimatu brak. Nawet nie jest śmieszny, żeby obejrzeć go z grupką znajomych przy piwie.
Bardzo dobry tytuł wypowiedzi. Wysyp filmełów dopiero się potem zaczął. Ostateczne rozwiązanie kwestii... zahacza - i to niezdrowo - o masochizm moralno-historyczny wobec siebie i sadyzm wobec gojów. Amen.
Jak ja "lubię" takich mądrali, co nigdy nie zabierają głosu na temat, za to oceniają innych w imię pp. No, istny Dramat.