...zabrały filmowi baaaardzo dużo. Tak jak przez cały czas trzymał w napięciu, tak ta końcówka wyglądała jak kampania społeczna pt, ,,Dobry wybór - nie używaj klaksona". Częściowo rozwalonym autem jadą 2 osoby po mocnym poturbowaniu przez sprawcę, ścigane przez cały dzień i nikt nawet nie pomyślał, żeby ich oddać w ręce ratowników albo zawieść do brata autem policyjnym... I byłoby nawet OK, gdyby scena miała dodane ,,3 miesiące później", ale nie w tej wersji :-(
O tym samym pomyślałem, jak zobaczyłem jak sami wracają do domu. Wcześniej jakoś trzymało się to kupy.
Też mnie to zniesmaczyło. Kilka trupów, bardzo drastyczne zadźganie wariata, laska z prawdopodobnie wstrząśnieniem mózgu po takich ciosach od gladiatora a oni ją puszczają wolno po podpisaniu "statement".
Druga rzecz: w pewnym momencie główna bohaterka z synem stojąc w centrum miasta decydują się na zgłoszenie na policję? I co? I wyjeżdżają autem gdzieś na drogę szybkiego ruchu i jadą, jadą, jadą... Ten komisariat to chyba w innym mieście, albo stanie.
Poza tym film znośny, fajny klimat i bardzo zdecydowany Russell Crowe, nie patyczkował się
W obronie dziecka. Widać, że jest słabsza, ale taka sytuacja potrafi wyzwolić olbrzymią siłę i determinację. Nie czepiałbym się akurat tego.