Film oglądałam dość dawno, więc jeśli napiszę coś nie zgodnego z treścią produkcji - proszę od razu mnie poprawić.

Pierwsze myśl jaki mi się nasunęła po obejrzeniu tego filmu to: "Ale to już było". Jedyną innowacją dla mnie to wprowadzenie wątku internetu, i tym samym, przyglądanie się reakcji ludzi, którzy (nie)świadomie byli współodpowiedzialni za uśmiercenie innych obywateli miasta.

Ale spójrzmy na ten film z innej strony. W ilu już filmach mieliśmy możliwość oglądania masakrycznych zabójstw, które miały być przestrogą, ostrzeżeniem dla innych? Pierwsze tytuły, które od razu mi się nasuwają to: "Siedem", czy też "Piła".

Idąc dalej - scenariusz, jeśli chodzi o portrety psychologiczne, jest dość płytki (rzekła bym - dotyka dna). Już śmieszą mnie tłumaczenia, że mordercą jest mszczącym się geniuszem. Jak dla mnie równie dobrze mógłby nim być student nauk ścisłych (po co geniusz, wystarczyłby pasjonat).

Podsumowując: Nie uważam, by wprowadzenie jednej nowości do oklepanego modelu thrilleru mogłoby uratować ogólne wrażenia po jego obejrzeniu.