Klasyczny film Jackie Chana.
Co ciekawe Jackie, mając tutaj raptem 25 lat odpowiada za reżyserię, scenariusz, choreografię walk no i oczywiście gra główną rolę. Nice!
Jeśli chodzi o fabułę to, powiedzmy sobie szczerze, jest totalnie sztampowa i wtórna. Naprawdę nie jest w stanie niczym zaskoczyć. No ale cóż, tego można było się właściwie spodziewać. Historia jest jedynie pretekstem do ukazania scen walki, treningów i slapstickowych żartów. I pod tym względem sprawdza się jak najbardziej ok.
Pojedynków jest dużo i są naprawdę dobrze zrealizowane. Choreografie są ciekawe i dynamiczne. Zdecydowanie w stylu do jakiego przyzwyczaiły nas filmy z Hong Kongu z tamtych lat. Równie ciekawie wypadają sceny treningów. Zarówno te gdy Jackie trenuje pod okiem dziadka jak i te z Unicornem. Są dobrze pomyślane, zróżnicowane i efektowne. Fajnie, nie mam się tu do czego przyczepić.
Równie pod względem humoru film nie zawodzi. Jest przepełniony typowym, specyficznym, azjatyckim poczuciem humoru. Żarty są zabawne i różnorodne, głównie sytuacyjne. Wiem, że nie każdemu ten typ humoru odpowiada ale ja się miejscami porządnie uśmiałem.
Podsumowując to kawał porządnego, oldschoolowego filmu kung fu. Fani tego typu produkcji jak i Jackie Chana z pewnością nie będą zawiedzeni. Kawał dobrej zabawy.