Film niezly, dobra gra aktorow. Beata Tyszkiewicz nawet w podobnej fryzurze i ujeciach do Liv Ullman z Jesiennej sonaty. Nawet tematyka zblizona.
Pozostaje jednak pytanie. Po co krecic wtorna podrobke, gdy nakrecono duzo lepszy oryginal?
Po to, żeby była wersja skrócona dla mniej wytrzymałych widzów.
Faktycznie podobny film, ale tutaj jeszcze bardziej kameralny konflikt, czyli bez udziału mężczyzny.
Tyszkiewicz w TV Kultura dzisiaj mówiła, że ten film został nakręcony wcześniej niż Jesienna sonata.
Nie do końca mija się z prawdą. Jesienna sonata miała polską premierę w październiku 1979 roku i w tym samym miesiącu wyszła Niewdzięczność.
A z tego, że w PRL nie było internetu i że nie wyskakiwało się na weekend za granicę, żeby obejrzeć jakiś film, to chyba sobie zdajemy sprawę, prawda?
:)
O długim cyklu produkcyjnym, o kolaudacjach nie wspominając.