Widać, że sporo ludzi ma piasek w pochwie i nie umie czerpać frajdy z gore komedii. Rzeczywiście nie ma głębokie zakończenia i fabuły to dla takich wspaniałych krytyków filmowych i wielbicieli kina ambitnego to szajs. Żal mi was kinematograficzni snoby.
zgadzam się ten film był tak głupawy że nie dało się go nie lubić, a Nicolas Cage tu wymiata
Nie da się czerpać frajdy z nudnego i nieśmiesznego filmu. Martwica mózgu, czy Psycho goreman potrafiły być zabawne, ten film próbuje, ale wychodzi z tego bardziej dreszcz zażenowania niż humor.
Każdy ma inne odczucia. Są ludzie, którzy lubią nawet american pie, późniejsze części bez pierwotnej obsady. Mi się film podobał, może akurat trafił się ten dzień, kiedy mi bardzo podszedł.
Zgadzam się,ani to straszne,ani to śmieszne,jedynie żenujące.Cage wypija jeden za drugim energetki i zabija maskotki-roboty-potwory.Myślałem że choć w połowie będzie tak fajny jak,Park grozy,czy Dom strachów,ale się niestety przeliczyłem.
A ja miałam wrażenie że Cage grał tu jakąś kontynuację a'la mściciel z ghost ridera i zbijał te animatroniki jakby dalej wypełniał przyrzeczenia z tego paktu.
Gratuluję merytoryki. Nie ma to jak zacząć od obrażania ludzi, później przyznania im racji i znów ich obrażania. Brawo
UWAGA SPOILER:
Nicolas Cage kolejny raz gra w filmie tylko dla niego... inni giną od jednego ciosu animatronika, on ze związanymi rękami rozwala dwa... Inni nie mogą pokonać animatroników żadną bronią... on leje się z ich szefem za pomocą worka energolców... które nawet nie pękają, przy uderzeniach. Nicolas zwyczajnie bawi się w tym filmie. On tam jest just for fun... jego absolutna badasseria jest wręcz komiczna i rozbrajająca. W sumie cała reszta postaci i fabuła są zbędna... film mógłby się składać tylko ze scen jak Nic kopie tyłki animatronikom... wszystko pozostałe można by śmiało wyciąć... ubaw byłby ten sam.