Niby chcą ocalić dziewczynkę sprzedającą chleb koło domu, w który ma trafić rakieta z drona, wysyłają w tym celu swojego agenta, aby kupił od dziewczynki wszystkie bochenki. Oczywiste jest, że w takiej sytuacji dziewczynka wróci do domu, więc będzie bardziej zagrożona. Tak się staje, dostaje od matki kolejne bochenki, wraca na ulicę je sprzedawać, a geniusze w kwaterze kombinują kogo tym razem wysłać, aby kupił wszystkie bochenki. Wspomniany agent na miejscu wysyła chłopczyka na zakupy, też w ogóle nie myśli. Ta bezmyślność kompletnie kładzie cały film, nie wiem co w głowie zamiast mózgu miał scenarzysta i reżyser.