Tak, film ciężko jest oglądać. Ja wytrzymałem (co prawda tylko raz w całości, częściej we fragmentach) ze względu na tematykę historyczną. Jest w tym filmie wątek podroży, przewożenia pewnego ładunku. Tragiczny, monotonny i nużący. Z kiepską grą aktorów, bez żadnego napięcia, dramaturgii, gdyż sceny mające być takimi z założenia są mało wiarygodne i często po prostu śmieszne. Żenującym komizmem sytuacyjnym. Typowa przygoda w stylu Indiany Jones będącą marnym kinem klasy B, albo słabą etiudą filmową studenta akademii filmowej. Drugi wątek to zmarnowana szansa na naprawdę dobry dramat historyczny, epicką historię o bohatersko walczących o przetrwanie w bombardowanym przez kilka lat mieście Chińczykach. Z wstrząsającym zakończeniem umierających w męczarniach uwięzionych setek ludzi. Warunek konieczny: dobrze rozpisane role dla zagranicznych gwiazd: Andriego Brody (idealistyczny sympatyk komunistycznych idei zaangażowany w niesienie pomocy rannym i umierającym mieszkańcom, nawet z wątkiem romansowym do podobnie naiwnej lekarki), oraz Bruce Willis (amerykański doradca wojskowy odpowiedzialny za zorganizowanie obrony powietrznej, w tym filmie wyraźnie zmęczony i znudzony, ledwo trzymający się na nogach i bez większego zainteresowania odgrywaną rolą). Sceny CGI walk powietrznych są mało wiarygodne i sztuczne, to problem ich twórców ignorujących brutalny naturalizm i realizm otaczającej nas rzeczywistości i prawa fizyki, czy ta technika taka już jest ze swej natury? Mnie jednak ujęły za serca, gdyż mogłem przyjrzeć się naprawdę ciekawym konstrukcjom z pierwszych lat wojny. W początkowych scenach Martin 139W (B-10B), później radzieckie I-16, czy japońskie Mitsubishi G3M1 i Mitsubishi A6M. Tylko Curtiss P-40 wygląda jak prototyp, a nie samolot seryjny :)