że właśnie ten film dostał nagrodę Dolnego Śląska na 16 Festiwalu Millenium Dogs Against Gravity. Były dziesiątki filmów lepszych i ważniejszych. Film przedstawia punkt widzenia tylko jednej strony, więc nie daje podstawy do wyrobienia sobie własnej opinii. Mam poczucie, że widz jest manipulowany prostym schematem: walcząca artystka (Magid) przeciwko okrutnej korporacji (szwajcarskie archiwum). A tytułowa propozycja jest równie makabryczna, co romantyczna. Chociaż wątpię, czy skuteczna.
Sam temat jest interesujący - jakie szkody można wyrządzić, gdy praca wielkiego artysty jest nadmiernie chroniona lub niedostępna? Co stanie się z własnością intelektualną, jeśli zostanie sprywatyzowana?
Szybko staje się jasne, że film będzie przedstawiał osobistą perspektywę Magid jako jednej z zaangażowanych stron, która ma określone poglądy na sprawę Barragana oraz szerzej - praw do dorobku artystycznego. Nie ujmuje to wartości tego dokumentu, w końcu artysta nie ma chyba obowiązku zawsze poszukiwać "prawdy obiektywnej"...
W dodatku czym innym jest dialog za pomocą listów, jeśli nie próbą oddania głosu drugiej stronie? Podejrzewam, że Magid zaprosiłaby swoją rozmówczynię nawet do wzięcia udziału w filmie, gdyby tylko ta wyraziła jakąś chęć współpracy.
Rozumiem i przyjmuję Twoje argumenty. Ale w dalszym ciągu jestem rozczarowana, że właśnie ten film został wyróżniony. Chociaż minął już chyba rok od tego wydarzenia. Wiem, że nie jest to wypowiedź merytoryczna, ale bardziej emocjonalna. Ale właśnie w taki emocjonalny sposób odbieram filmy. A to był jeden z tych. który był mi całkowicie obojętny.