Jeśli pani Dereszowskiej z botoxem w ustach wydaje się, że jest aktorką, to pozostaje w błędzie. Beznamiętne wygłaszanie kwestii, jakiego nabawiła się w „Złotopolskich”, nie ma nic wspólnego z aktorstwem. To nie jest osoba, która byłaby w stanie udźwignąć kinowy film fabularny. „Nigdy...” zrealizowano w sterylnych wnętrzach. Niewiele w nim z prawdziwego życia. I jeszcze te irytujące imiona: Ama, Lenek, angielszczyzna w języku (okay, lunch).
A ja się z tobą nie zgodzę. Po pierwsze, nie sądzę, aby pani Dereszowska miała botox, po drugie jej umiejętności aktorskie są dużo większe niż zdołała pokazać je w tym filmie. Myślę, że największym rozczarowaniem większości, było to, że nie jest to komedia.