Was też denerwuje generalizowanie. Azjata w amerykańskich filmach to jakiś tam żółtek, nawet w ich obiektywach wszyscy wydają się być tacy sami. Bardzo atrakcyjni aktorzy często są u nich oszpecani. A szkoda :)
Nie chodziło to dokładnie tę rolę (fakt może nie sprecyzowałam) ale o to, iż nie jest ważne czy to Chińczyk, Japończyk czy Koreańczyk. Azjata zawsze w amerykańskich produkcjach przedstawiany jest tak samo. Jakby te 3 narody były identyczne. Każdy kto siedzi trochę w tych kulturach, wie jak bardzo różnią się od siebie nie tylko pod względem kultury, ale i wyglądu.