Mam pytanie, chodzi mi o końcówkę. Jak Ben Stiller mógł wrócić z wciąż żywymi eksponatami do Nowego Jorku? Przecież tablica nie działa, aż na taką odległość. Na początku myślałem, że tablica działała na nich tak długo, że na zawsze pozostaną żywi, ale potem Teddy i spółka znów stali się woskowi...
Tablica działała na nich bo zostali zaczarowani wcześniej, dlatego pomimo długiej odległości eksponaty pozostawały żywe, aż do wschodu słońca. Podobnie było z Amelią Earhart w drugiej części.
A co z eksponatami w Muzeum w Nowym Jorku? Tam też wcześniej wszyscy byli nieraz pod wpływem tablicy, a jak Larry i reszta wrócili, to tylko oni się przechadzali i sami mówili, że jakoś tu tak smutno i cicho.
Bo oni nie zostali zaczarowani. Pozostali zaś zostali, kiedy byli w muzeum w Anglii, a potem, mimo dłużej odległości magia na nich działała, bo zostali zaczarowani wcześniej. Wiem, że brzmi to jak masło maślane, ale ciężko mi odnaleźć odpowiednie synonimy... Nie zdziwię się też jak nie zrozumiesz o co mi chodzi, ja nigdy nie potrafiłam sensownie tłumaczyć...
Ok. Trochę to naciągane, ale dzięki. Chociaż mogliby jakoś lepiej to pokazać w filmie.
Ta angielska strażniczka przywiozła tablicę do NY (po 3 latach) a przy okazji spotkała się ze swoją wielką miłością Laa.