nie uroniłam nawet jednej łzy. wydał mi się ten film banalny taki klipuś bajduś. owszem , poprawny jak na gatunek melodramatu...ale po portu to do mnie nie trafia. 4 dni drodzy Państwo, 4 dni nie tygodnie, miesiące a miłość silniejsza niż grób. Sorry ale nie kupuje tej ckliwej historyjki. Milość to nie tylko spacery po plaży i tańce przy zachodzie księzyca.... A nie będę więcej pisać. Ci co wiedzą o co mi chodzi to już wiedzą... o co mi chodzi :P
Oceniłam film 6/10 za to, że nie skończył się tak, jak powinien - facet wraca i wszyscy żyli długo i szczęśliwie, a dramatem był tylko jego wyjazd. Stało się inaczej i za to plus. Niektórym starczy 4 dni, innym 4 miesiące, a jeszcze innym 4 lata żeby się zakochać, choć mnie to też wydawało się naciągane. Płakać, nie płakałam bo uważam, że nie było z czego - za mało znamy bohaterów, za mało widzimy ich wspólne życie by zdążyć się z nimi utożsamić i przeżywać to, co oni. Może faktycznie wystarczy jedno spojrzenie, by przekonać się, że na kogoś czekało się całe życie, niemniej jednak film mnie nie przekonał.