Dowcip polega na tym, że ten film nie jest ani o zemście, ani o korupcji w policji, ani nawet nie tylko o mafii narkotykowej. To film o prowokacji, a jego głównymi bohaterami nie są wcale gwiazdy - Kondrat, Skrzynecka, czy Kowalska. Obejrzyjcie ten film tak, jakby pierwszoplanową postacią był tu tajemniczy oficer UOP-u grany przez Tomasza Dedeka. Wtedy przestanie przeszkadzać, że przez pół filmu Kondrat siedzi w piwnicy. On jest tylko pionkiem w grze - i na końcu zresztą się w tym orientuje. To jest mądrzejszy film, niż wygląda po pierwszym obejrzeniu.