PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=427694}

Noroi

6,4 3 161
ocen
6,4 10 1 3161
7,3 3
oceny krytyków
Noroi
powrót do forum filmu Noroi

Po przeczytaniu, że jest to film "dokumentalny" stworzony przez Japończyków o duchach i zjawach, stwierdziłam, że MUSZĘ go obejrzeć, szczegolnie po tak pochlebnych recenzjach (oczywiście niektórych :) jak to z azjatyckim kinem bywa). Jako ktos, kto "Ring" uważa na najstraszniejszy dotąd obejrzany horror, miałam wysokie oczekiwania ;) Szukałam też filmu w stylistyce "Blair witch project".
Bardzo podobało mi się, że akcja gęstniała z każdym momentem. To powolne dochodzenie do sedna sprawy jest tym, czego oczekiwałam po tym filmie, a sama historia ogólnie jest chyba nawet ciekawsza, lub na równi z "Ringiem". Początkowe "uśpienie" widza (po dość mocnym początku przy Świątyni) dało dobry zabieg, bo później początkowe strzępki informacji składały sie w całość. Oczywiście, wielu zarzuca tutaj, że historia była w niektórych momentach nielogiczna, ale przypominam, że w/g twórcow filmu mieliśmy do czynienia z materiałem filmowym zgromadzonym przez dziennikarza, który nagrywał "jak leci", a nie - gotowy film... z resztą, kto wymaga 100% logiczności przy zjawiskach paranormalnych? ;) Faktycznie, pan Hori był nieco irytujący, ale on miał taki być. Szczerze, jeśli mam sobie wyobrazić japońskie, lekko "szurnięte" medium (jak jednak postrzega się większosć tego typu osób przez "normalnych" ludzi), to właśnie odpowiada oczekiwaniom ;p A tak na powaznie - jest to zupełnie egzotyczna dla nas kultura, i jeśli ktoś nie potrafi wziąć na to poprawki, i mu to przeszkadza, nie powinien się w ogóle brać za azjatyckie kino...
Świetna była wielowątkowość historii, zabarnie się za "starożytne" wierzenia, cała historia zatopionej wioski, rytuał przywoływania ducha - bardzo na plus. Tu można wytłumaczyć kolejne zdziwienie niektórych widzów, że reporter wszedzie jechał, to od razu mu mówili, zawsze trafiał do dobrego miejsca itd. - jeżeli reporter trafia na tak "grubą" sprawę, która jest poparta autentyczną historią, która działa sie w danej wiosce, zanim zacznie kręcić robi jeszcze śledztwo, przegląda materiały itd. - jednym słowem przygotowuje się przed wyprawą w dane miejsce (a przecież nie kamerował WSZYSTKIEGO, jak np. siedzi i przegląda mapy, czy czyta ksiazki w domu itd.) Z resztą też pokazali, jak błądził z mapą, a dal pewności zostawiali kamerę na noc, by obserwować, czy dobrze trafili. Oczywiście, jest to też tak zrobione, by film nie trwał 6 godzin, ale uważam to za zbędne czepianie się. Historia opowiedziana w filmie była bardzo ciekawa, i jak dla mnie żadne super hiper jump-sceny nie są w stanie wynagrodzić braku dobrego scenariusza.
Bardzo fajnie, że znaleziono miejsce, które dobrze pasowało do opowieści (ta wioska koło Nagano, gdzie była ta babka z chłopcem). Akcja w lesie też była bardzo dobrze zrobiona (scena z Kagutabą widoczna tylko w noktowizorze).
Co do samej sceny finałowej - można sie tu doczepiać jakies nielogicznosci, że nie odłożył kamery, ze bla bla... to jest między innymi przejaw "amerykanizacji" kina, że każdy oczekuje, ze główny bohater rzuci się z pomocą i ratunkiem, poskromi wszystko i będzie szcześliwe zakończenie. Tu jednak - widać było, że jest to w nocy, reporter znał pana Hori i pierwszą reakcją był szok, co on wygaduje (jednak wiadomo było, że zawsze zjawiał się przed czyjąś śmiercią, by go ostrzec itd.) jednak kamera zawsze musi być obecna (dla krytykantów - ile razy ludzie teraz najpierw chwytają za telefon, by nakręcić, a dopiero potem mysla o pomocy?) - szczegolnie w przypadku reportera na tropie takiej sprawy (jak widać, sprawy jego życia)... I dlaczego uderzał kamieniem? Był zamknięty w szpitalu, wziął, co maił pod ręką, poza tym, nie widzicie, że w pewnym sensie historia zatacza koło. Może to jest moja nadmierna interpretacja, ale jakoś duchy "powstają" zawsze jest jakas geneza (szkoda, że dla tych którym trzeba wszystko od a do z pokazać, nie pokazano jak "powstał ten demon"). Otóż chodzi mi o to, że ten dzieciak, po uderzeniach kamieniem, wyglądał zupełnie jak ten z rytuału. Nie bez kozery ta maska była tak a nie inaczej przedstawiona (tym bardziej, jak wyglądała przez jeden moment twarz tego dzieciaka... właśnie wszystko się idealnie dopełniło). Być może ktoś, kto był genezą dla tego demona zginął w taki sposób, tak był widziany i został w przekazach ludowych tak zapamiętany... albo jakaś jego ofiara tak wyglądała. A potem, w takich historiach, przeważnie taki splot okolicznosci sprawia, że jedyna bronią jest kamień, czy coś od czego historia się zaczeła itd. Wydaje sie absurdalne, ale w kontekście całej historii i tego, że tak było zawsze, nie jest już takie prześmieszne. Naprawdę, polecam tak patrzeć na takie historie, szczególnie, jeśli są one poparte jakimś rytuałami, legendami, i przekazami. Bardzo podobało mi się też to, że mówił o bardzo silnym demonie, o naprawdę negatywnej energii (wystarczyło mieć styczność z otoczeniem tego ducha, natomiast na "Ringu" trzeba było faktycznie obejrzec film).
Podsumowując - film dobry, pozostaje w pamięci, na pewno może być stawiany klasą obok "Ringu" i "Dark water", lub "Blair witch project". Dla mnie osobiście jednak "Ring" pozostaje numerem jeden, być moze dlatego, że był to pierwszy obejrzany przeze mnie azjatycki horror i pierwsza styczność z tą stylistyką wywarła tak wielkie wrażenie, że już zawsze będzie ono łączone z tym filmem. "Noroi" trzeba koniecznie obejrzeć, bo będzie on świetną historią dla fanów tych klimatów (również tych od filmów "z ręki"), pewnością jednak dla tych, którzy japońskiego kina nigdy nie oglądali, którzy nie przepadają za Blair Witch, a którzy"z marszu" obejrzą sobie ten film, mogą być rozczarowani jego powolnością i specyficznymi postaciami, brakiem krwi, flaków i innych typowo "horrorowych" zajawek.

ocenił(a) film na 8
theblackestblack

*(scena z Kagutabą widoczna tylko w noktowizorze). - chodziło mi tu o dziewczynkę - medium Kagutaby, zrobiłam za duży skrót myślowy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones