Ośmiorniczka ma oczywiście dużo plusów.Najbardziej to malownicze pokazanie Indii,początek akcji w Niemczech,dobry humor i piękne kobiety.Sam plan Orłowa nienajgłupszy ale oczywiście rękę do tego filmu już przykładają amerykanie co widać po natłoku głupich i niepotrzebnych scen jak wyciągnięcie bomby oczywiście w ostatniej sekundzie jak to tam bywa[w Ameryce].Resztę nie będę opisywał,kto widział ten wie o czym mówię.Film jest stylizowany na bardziej kino przygodowe niż szpiegowskie stąd też taki odbiór filmu zapewne.Jak dla mnie niewykorzystany potencjał.
Sam pomysł może i niezły ale niejako narzucił cyrkową stylistykę, co w połączeniu z Moore'owską błazenadą momentami wręcz dyskredytuje ten film. To miała być ostatnia część Rogera i widać akcenty (przed)emerytalne: wprowadzenie asystentki (w zamyśle pewnie następczyni) Moneypenny, Bond girl nie pierwszej młodości (mimo tego na plus) i żarty o niemożności "keeping it up".
Niejako "na odchodne" dano też Rogerowi zagrać wymarzoną rolę, do której aspirował przez cały swój udział w serii - rolę klauna ;)
Wg mnie lepiej by się dla serii stało, gdyby Moore rzeczywiście ustąpił pola po komediowo-przygodowej "Octopussy".
"A View to a Kill" wygląda na film w zamyśle poważniejszy, na czele z przeciwnikiem-psychopatą zamiast cyrkowców. Podstarzały klaun-Moore nieco go zepsuł...