właśnie też kupię tą książkę...okropnie mi się podobał Chaucer w tym filmie - był strasznie śmieszny.
Ci kretyni którzy zmienili tytuł są odpowiedzialni za klapę filmu - kto mógłby zgadnąć że to jest na podstawie takiej klasyki...? Passolini też przecież filmował to tak mi się wydaje.

A ile tam jest Chaucera w Chaucerze? Pytam poważnie, bo kiedyś widziałam film ten, ale to było jeszcze zanim przeczytałam "Canterbury tales". Szczerze mówiąc ekranizacja nie bardzo mi się podobała, ale to może dlatego że nie znałam oryginału i może nie zauważyłam pastiszu. A teraz nie przypominam już sobie fabuły na tyle dokładnie żeby odnieść ją do autentycznej, Chaucerowskiej "Knight's tale". Pomożecie?

Brawo.
To jest jeden z tych panów średniowiecznych, którzy udowadniają, że średniowiecze to nie tylko braciszkowie zakonni, ale i życie świeckie do bólu, ze śniadaniami, pieskami, podagrą w palcu i nieślubnymi dziećmi... notabene kilka kościelnych osób też staruszek Chaucer pstryknął w nos, ale to tylko część zabawy.
Praca przy podatkach królewskich to musiała być niezła okazja do obserwacji, które potem warzyło się po pracy w poetyckie dania.