Jestem na świeżo po lekturze "Rojstów" i sporo jest w "Obławie" ducha partyzanckich wspomnień Konwickiego: poczucie ciągłego osaczenia, wszechobecny brud, kurz i głód. Podobne jest też uczucie bezsensu całości tej sytuacji, bo tak naprawdę mało kto docenia poświęcenie partyzantów. U Konwickiego bardzo szybko okazuje się, że zwykły świat żyje swoim życiem i tak właściwie obeszło by się bez leśnych, z których są tylko same problemy, bo i ryzyko, że Niemcy się zemszczą, i swoim często zabierają żywność i zapasy. Podobnie jest i w "Obławie" - "Mak" i jego ludzie są już po prostu zmęczeni walką i ukrywaniem się w lesie. Daje "Pestce" wybór, gdyż zdaje sobie sprawę, że to nie miejsce dla młodej dziewczyny. Zastanawiam się, czy postawa "Wydry" byłaby możliwa - w końcu darował "Pestce", ale zrozumiałem to tak, że chciał być zwyczajnie w porządku, nawet jeśli inni popełniali świństwa. To takie swego rodzaju pożegnanie ze światem, który właśnie odchodzi - światem zasad, honoru i moralności, o której na wojnie mało kto pamięta. Dlatego "Wydra" jest tym ostatnim sprawiedliwym, który żegna towarzyszy i spokojnie czeka na obławę.
A film bardzo mi się podobał - w odróżnieniu od patetycznych widowisk, kameralna opowiastka, epizodzik z lat wojny, podany w formie szkatułkowej historii, która stopniowo rozwija się i poznajemy całość. Plus świetne aktorstwo i kostiumy, "Czas honoru" mógłby się uczyć ;-)
Moim zdanie "Wydra" darował życie dziewczynie, gdyż domyślił się, że zdradziła chłopaków z powodu swojej czternastoletniej siostry, w końcu idąc po Kondolewicza wiedział, że to on jest odpowiedzialny za aresztowanie. Ostatnia scena z partyzantem czekającym spokojnie na śmierć naprawdę robi wrażenie...
Świetny film, w ostatnich latach tylko trzy polskie filmy zrobiły na mnie wrażanie: kameralny, ale fantastyczny "Południe Północ", genialnie zagrany "Pod Mocnym Aniołem" i właśnie "Obława".
Rewelacyjnie skonstruowany kawałek kina, świetnie przemyślany i zagrany, gdyby to był film amerykański, a Wydrę zagrał Di Caprio, Hardy czy Bale wszyscy by tu się jarali jak okręty króla Stannisa jakie to wybitne dzieło, ale że zrobił to Kryszałowicz to ocena jest taka jaka jest...