Nie da się ukryć, że Visconti był zafascynowany dekadentyzmem i sam się zresztą jako dekadent określał. Film to trochę taka apoteoza nihilistycznego, młodopolskiego dekadentyzmu, gdzie nie ma miejsca na romantyczne frazesy i tani sentymentalizm, a wszystkie społeczne maski i gierki zostają tu bezlitośnie obnażone. Chyba taki jest punkt zaczepienia jeśli chodzi o bardziej współczesny odbiór tego filmu - bez bawienia się i rozkraczania nad egzystencjalnymi frazesami. Czasami gramy w różne gry, którymi karmi nas społeczeństwo bez żadnego zastanowienia - ale czasami trzeba podjąć taka grę aby przetrwać . Niestety życie wymaga od nas balansowania na granicy tego co nasze a tego co zbiorowe - na idealizm mógł sobie pozwolić Platon czy Sokrates.
Film zły nie jest - ale w dorobku Visconti miał przecież wiele innych lepszych jak Błędne gwiazdy wielkiej ... czy Portret rodzinny we wnętrzu. Plus ogromny dla Marcello za główną rolę i dbałość o każdy szczegół scenografii - widać że film pedantycznie dopracowany. Osobiście nie przepadam za Camusem a Obcego uważam za przereklamowane dzieło nad którym lubią się pastwić intelektualiści - stąd punkty daje w całości za świetnie wykonany obraz a nie za historię która jak dla mnie nie przemawia. Filmowi daje 7/10 ale fabułę oceniam na jakieś 2,5 .