dziesięć gwiazd kina, połowa z nich pojawiła się na pięć minut, ale wejście każdej z nich zapadło w pamięć, nie wiem czy to efekt ich dobrej gry czy raczej podświadomość, jeśli to drugie - to jest to jeden z rzadkich dowodów, że czasem ta zagrywka się udaje (zwykle działa na niekorzyść). Mimo tego oceniłbym obraz na 6/10. Dla tych, co jeszcze nie oglądali, Robin Wright (Penn) gra jedną z głównych ról wbrew temu jak ukazana jest obsada na tutejszym profilu filmu. Ładny motyw muzyczny (z początku i końca filmu), mniemam że to wytwór Zimmera, jako że figuruje tu na liście.