Przykład filmu, w którym wszystko jest tak przewidywalne jak w MacDonaldzie. Ktoś kiedyś napisał taki zbiorek tekstów, których dowolna kombinacja dawała przemówienie. Mam wrażenie, że w Hollywood mają 20 scen, które za każdym razem grane przez innych aktorów i w innej scenografii a potem montowane dają nowy film.
Zakończenie to polanie hamburgera syropem klonowym – rzygać się chce…