Kiedy początkowe sceny u współczesnych reżyserów mogłyby się wydać patetyczne, pseudointelektualizowane, u Altmana przybierają formę kompletnie przeciwną. Psychodelizm i napięcie z tej produkcji dosłownie się wylewają, a w dodatku pozostawiają po sobie ciekawą refleksję.
którą się nie podzielę, bo prócz tego, że jest ciekawa, bywa kompletnie przeciwna psychodelicznemu napięciu, doświadczanemu przez mnie, ilekroć siądę do mózgospisów. Wszystko to dosłownie wylewa się z mojej niewiedzy, ale - wracajmy do baranów - pozostawia po sobie ciekawą refleksję, którą się nie podzielę itduś.