film, a naiwność głównej bohaterki aż bije z ekranu, pomaga obcemu facetowi,a chwilę później rozmawiają ze sobą jak najlepsi przyjaciele, w dodatku on chodzi po domu jak u siebie, ach ci amerykanie...
Zgadzam się w 100%. Początkowo podejrzliwa bohaterka w 5 sekund nabiera zaufania do całkowicie obcego mężczyzny, pozwala mu się kręcić po całym domu, sama rozbiera się do skąpiej białej podkoszulki na ramiączkach, z detalami opowiada o sobie i swojej rodzinie a potem częstuje go ogromnym kieliszkiem czerwonego wina :-)
Naiwna może i była. Mnie uderzyło to, że została porwana, sterroryzowana, a to ona co chwilę robiła coś napastnikowi. Aż dziwne, że dożył do końca filmu. :)