Film ciekawy, z pięknymi scenami odśnieżania ;) Duża dawka specyficznego czarnego humoru - nie lada gratka dla wielbicieli skandynawskiego kina !
Odniosłem wrażenie, że to niejako dwa filmy w jednym.
Najwyraźniej reżyser miał ogólny pomysł na początek, a potem kręcił co mu przyszło do głowy.
Do mniej więcej połowy filmu to dobry dramat kryminalno sensacyjny (ojciec mszczący się za śmierć syna). Potem to niemal rąbanina ala Rambo z idiotycznym, niezrozumiałym zakończeniem.
Może ktoś mi objaśni co reżyser miał na „myśli”.
Główny bohater porywa syna gangstera, uczestniczy w siekaninie, z której wychodzi bez szwanku po czym zostawiając truposzy i dzieciaka jedzie do pracy odśnieżać drogi. Towarzyszy mu stary albański gangster, a żeby zakończenie było jeszcze ciekawsze wpada na nich i ginie paralotniarz, również albański gangster.
WTF?
film w jak to nazwałeś drugiej części (dla mnie komponuje sie w jedną cąłość) jest wyśmienitym przejsciem od stereotypowego płaskiego kina kryminalnego, do pewnym ponadczasowych przemyśleń, filmy Scorseze czy Kusturicy pełne są takich konwencji, mi to oderwanie i lekkie przerysowanie odpowiada i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, w końcu film kończy się tym czym zaczyna - czyli odśnieżaniem to także pewna metafora cykliczności życia. Wg mnie powinieneś spróbować szerzej spojrzeć na życie ;) pominę, że film ten jest komedia kryminalną i sceny z albańskimi paralotniarzami były dla mnie bardzo śmieszne :) jak i wiele innych .... to nie dramat, stąd ta rabanina w stylu Rambo - celowo przerysowana.