Od początku zachowanie i decyzje głównego bohatera są irytujące. Tam już moja ocena z 7 spadła na 6. Przebolałem to. Gdyby Robinson Crusoe był nim, to by zmarł na drugi dzień i byłoby po książce. Dalej pomału moja ocena spadała do 5. Aż do zbiegu okoliczności w autobusie, który też bym przebolał, gdyby nie to wołanie go przez cały zatłoczony autobus, Mistrzostwo scenariuszowe. Dołóżmy scenę chwilę po, kiedy samochód chyba przeskoczył w czasie i tam dopiero wylądował metr od HORHE pędząc 200/h!!! Dałem AŻ 3/10 bo film był solidnie zrobiony. To nie wina wykonawców, tylko kogoś z pieniędzmi na planie. A przynajmniej mam taką nadzieję!