Do momentu dziurawienia łodzi, przez szantażystę, było super - emocje, nerwy...ale później, absurd gonił absurd. Akcja w domu rybaka, "brawurowa" ucieczka ze szpitala, a na deser - pogoń piesza, głównego bohatera z dziura w brzuchu, za zdrowym (tak mi się wydaje) gościem (biegli równo;)) , która zakończyła się potrąceniwm, a raczej rozjechaniem na miazgę drugiego z szantażystów (no wtedy to już ręce opadły mi poniżej "poziomu morza")...takiego misz-maszu nigdy nie widziałem, no chyba, że w komediach z Laslie Nielsenem, czy w filmach typu "Straszny film".
Naprawdę nie mogę znaleźć dla tego filmu żadnego usprawiedliwienia.. Miałem wrażenie, iż twórca scenariusza, reżyser, wrzucali tam, wszystkie pomysły, które nagle wpadały im do głów.
Pomysł dobry, ale wykonanie i zwroty akcji, czy jak to tam nazwać, tragedia.
Oglądasz na własne ryzyko;)