Film bardzo mi się podobał. Nie rozumiem tylko jednego.
Ten film jest oparty na prawdziwej historii. Skąd jego twórcy wiedzieli co się działo, gdy ta dwójka była sama na morzu? Przecież jedyne osoby, które na prawdę wiedziały co się tam działo, zginęły...
Wiem, że nawet w filmach opartych na faktach twórcy mogą zmieniac szczegóły, ale muszą oni wiedziec co na prawdę się zdażyło.
To był spisek - reżyser filmu ustalił tą wersję historyjki, rozmawiając z wiadomą parą ukrywającą się na Bahamach...
Panie, to jest fikcja nawet jeżeli w głównym wątku oparta na fakcie zaginięcia tych ludzi. Reszta to już inwencja własna reżysera.
Chyba nie oglądałeś do końca filmu. Albo był dla Ciebie po prostu zbyt skomplikowany. Obejrzyj jeszcze raz.
Na końcu widać jak (UWAGA SPOILER) ginie kobieta, a że facet wcześniej umarł, to co w związku z tym? Zamiast pisać nic nie znaczące ogólniki mające Ci podnieść system wartości napisz choć jeden konkret, lub lepiej nie pisz nic....
Nie muszę sobie nic podnosić, wystarczy, że sama się ośmieszasz nie oglądając dokładnie filmu. Widać jak wyławiają rekina i znajdują w jego wnętrznościach aparat fotoraficzny lub kamerę.
Gdybyś chciał pomóc, to byś napisał to co mi, w przeciwnym wypadku jaki może być powód takiej wypowiedzi, to już zostawiam innym do wolnej interpretacji oczywiście, a tobie powiem tylko, że łatwo cię rozśmieszyć, ale czy innych? Rozumiem że przeprowadzałej badania, skoro zapodajesz takie ogólniki;) Bo ktoś czegoś nie dopatrzył, nie zwrócił uwagi? To oczywiście racja, ale pozostaje kwestia takiej a nie innej formy wypowiedzi...
Po prostu nazywanie tego "filmem opartym na prawdziwych wydarzeniach" to gruba przesada, jak 80% filmu jest zmyślona. Też się an to nabrałem. Szkoda czasu!
oczywiście zdajesz sobie sprawę, że jeżeli coś jest oparte na faktach, to nie musi być identyczne z daną historią, prawda? amityville też jest oparte na faktach, ale przecież wszyscy wiedzą, że tak naprawdę nikogo żaden demon nie opętał. Ludzie giną w ten sposób na oceanie, zostawieni. Takich historii było multum, a to jest zobrazowanie, jak to może wyglądać.
To niech się reklamują w bardziej prawdziwy sposób: "historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami".
Nie, bo w pierwszym przypadku reżysera bardziej obowiązuje trzymanie się tych faktów a w drugim to jest wolna twórczość w której dwa czy trzy zdarzenia są prawdziwe.
Reżyser ma wolną rękę tak czy siak. A cała fabuła była o tym, jak ludzie są pozostawiani na oceanie i jak giną, bo nikt ich nie odnajduje. O tym miał być film i o tym był.
Zasadnicza różnica, więc widz ma prawo mieć określone oczekiwania. Nie naginaj faktów, bo post jak i temat jest bardzo trafny.
Rozumiem, że sobie jaka robicie? Jeśli wy tak na serio to współczuję waszym znajomym bo IQ to chyba macie poniżej 80. No chyba, że jesteście dziećmi, wtedy ok.
Dlaczego do mnie piszesz i dlaczego nazywasz głupią dziecinadą wyjaśnienie sobie niejasności, gdzie każdy może mieć różne, dociekanie szczegółów i bądź co bądź słuszne spostrzeżenia? Jak wolisz lecieć po wierzchu to Twoja sprawa, ale nie obrażaj w ten sposób innych.
Nie odbieraj tego personalnie. Cały wątek kłótni o tym, co jest historią oparta na faktach, a co historią inspirowana prawdziwymi wydarzeniami wydał mi się niesamowicie absurdalny.
Nie wiedzieli.
Od tego mają mozgi ze zrealizowali swoj pomysł jak mogło byc i zarobili na tym kasę. W przeciwienstwie do ciebie.
"Ten film jest oparty na prawdziwej historii"
Nie jest, bo jedynym faktem jest tylko młode małżeństwo pozostawione na czy w oceanie - reszta filmu to fikcja reżysera czy scenarzysty.Ciał nigdy nie znaleziono za to znaleziono jakąś tabliczkę na plaży na której była napisana prośba o pomoc przez młodych małżonków, pojawiły się też spekulacje o UFO i innych bzdurach oraz o nawet domniemanym samobójstwie młodych na co wskazywać miały zapiski młodej pani o śmierci samobójczej - ale to takie dyrdymały - jedyny fakt to pozostawienia ich i karygodne zorientowanie się o tym dopiero dwa dni póżniej - szkoda gadać ale to fakt.
Gdybym odniósł się do fabuły filmu zdradzając jej treść to wtedy można by było mówić o "spojlerze" ale w mojej wypowiedzi nie padło nawet jedno słowo ujawniające treść filmu.
Za to odniosłem się do "prawdziwej historii" tego młodego małżeństwa a o tym w tym ( SPOJLER) filmie nie ma słowa za to jest jakaś "radosna twórczość" reżysera czy scenarzysty, co zresztą filmowi nie wyszło na dobre, bo powstała słabizna na którą szkoda po prostu czasu.