Zauważyłem że netflix zaczyna słynąć z najgorszych lokalizacji swoich filmów. Amatorski a do tego kobiecy lektor znowu skłonił mnie do oglądania filmu w oryginale. Po co coś robić i jeszcze komuś za to płacić skoro efekty są beznadziejne. Od biedy zrozumiałym jeszcze kobiecego lektora gdyby narratorem w filmie nie był chłopak, ale i tak jestem zdania że mężczyźni w tym zawodzie sprawdzają się dużo lepiej. Kobiecy głos jest świszczący, piszczacy i na dłuższe posiedzenie męczący.
Kobiecy lektor idealnie sprawdza się w programach TLC :) jakies odchudzanka, suknie slubne itp. wyłączyłem film po kilku minutach. NO ZESZ K... nie da sie ogladac i sluchac :)
Zawsze można włączyć w oryginale z polskimi napisami. Jak tak właśnie oglądałem ten film (zresztą tak oglądam wszystkie produkcje). Dla mnie to lepsza namiastka kina - dźwięk jest głośniejszy, bardziej wyraźny a i kwestie wypowiadane przez aktorów brzmią lepiej. Choć przyznaję, że w "Och Ramona" aktorzy powinni mówić w swym ojczytym rumuńskim jężyku, bo choć ich angielski jest poprawny, to brak w nim 'luzu', przez co film wygląda jak lekcja języka angielskiego dla średniozaawansowanych...
Jest "Let's Get Busy Tonight", tylko że w wersji PG-13, ale chyba nie o to pytasz ;-)
....A na poważnie, to jest najbardziej hetero film jaki widziałem od lat(z najnowszych) :-)
"...aktorzy powinni mówić w swym ojczytym rumuńskim jężyku..."
no to twój angielski pewnie jest z akcentem londyńskim itp
aktorzy w tym filmie mówią w ojczystym języku (przeważnie) - większa ich część to amerykanie i anglicy
Taa jasne. 2 z aktorek są pochodzenia angloamerykańskiego (Aggy Adams i Holy Horne), reszta jak Bogdan Jancu, Adina Stetcu, Basil Eidenbenz, Leonardo Boudreau, etc. z pewnością są made in USA:-P No jeszcze aktorka grająca matkę głównego bohatera brzmi normalnie, ale dla większości obsady angielski nie jest natywnym językiem.
Najpierw sprawdź zanim napiszesz głupoty. Basil Eidenbenz jest szwajcarsko-angielskim aktorem, studiował w Wielkiej Brytanii; Leonardo Boudreau jest kubańczykiem od 3 roku życia mieszkał w Kanadzie, a teraz w Los Angeles; Howard Dell jest kanadyjczykiem. Myślę, że jeszcze paru nie-Rumunów z epizodycznych ról by się znalazło.
G...o mnie obchodzi, kto gdzie ile czasu spędził, tylko o to, że dla większej części z tych aktorów angielski nie jest ojczystym językiem, co mocno słychać w trakcie dialogów. To plus drętwe aktorstwo w wykonaniu tych młodych ludzi daje sztuczny efekt, jakby film był robiony na siłę. Jeśli tobie to nie przeszkadza to się dalej 'posiłkój' takimi średniawkami:P
Lektor nie był amatorski, był po prostu kobiecy. To rzadkość, by kobieta czytała film fabularny, bo jesteśmy przyzwyczajeni do męskich głosów z telewizji. Zresztą nawet w środowisku lektorskim od dawna toczy się dyskusja, czy kobiety powinny czytać fabuły, bo są zbyt emocjonalne w interpretacji tekstu, i lepiej pod tym względem sprawdzają się w filmach dokumentalnych czy programach lifestylowych. Akurat w przypadku "Och, Ramona" lektorką jest Klementyna Umer, prywatnie żona Jacka Bończyka. Ostatnie co można jej zarzucić to brak profesjonalizmu. Usłyszeć ją można w produkcjach skierowanych do młodzieży, typu "Ex na plaży", "Too hot to handle" czy "Moja dziewczyna mnie podgląda", obok Ady Gostkowskiej-Wilk i Moniki Bonieckiej, stąd zapewne taki wybór w studiu Start International Polska, które przygotowywało lokalizację filmu.