Niestety to jeden z tych filmów, które nie przeszły próby czasu. Nie umywa się do Nosferatu Herzoga. Okropne dłużyzny i natarczywa muzyka mają budować atmosferę grozy. Ja po prostu nie mogłem już na to patrzeć. Ten film mógłby trwać 15 minut, wyszło by na to samo, bo żadnego ładunku emocjonalnego w wersji 40 minutowej i tak nie odebrałem. I pozwolę sobie założyć, że większość oglądających go dzisiaj widzów nie odbierze. Nie jestem ignorantem, doceniam starsze filmy i pragnę poznawać kino w całej rozciągłości. W dodatku lubię takie senne urojenia i poetyckość obrazu. A jednak ten film to dla mnie kompletne nieporozumienie. Kilka ciekawych momentów, np. wciąganie wozu pod zamek, czy sam poród, reszta bardziej wkurza niż straszy. Ciekawy zabieg z podbiciem wszystkich dźwięków, doceniam kreowanie średniowiecznych obrazów na ekranie (ale to i tak nudne!). Cóż, szkoda, bo historia naprawdę niezła.
Zgaddzam sie w całej rozciaglosci. Tzw. kino artystyczne ktore bardzo brzydko sie zestarzało. To nie jest dobry film.
Nic się nie zestarzało. Film doskonały. Zrobiony za minimalne pieniądze. Oddający mroki średniowiecza. U mnie "10".
Świetnie ująłeś wszystkie moje wątpliwości - naprawdę. Dodałbym tylko, że galaretowate oczy były dla mnie żałosne, a siekany obraz - męczył i odbierał piękno. A jednak dałem 7, bo choć nasuwa się magia skojarzeń i oczywistych inspiracji, wydaje mi się ten film dość niesztampowy, wyznaczający świetny kierunek poszukiwań i zdradzający wizję twórcy. Szkoda, że realizacja skrewiła, ale trzeba też przyznać, że zadanie było dość trudne. Choć ja wiem, jak bym to nakręcił i co poprawił:D
To jest mój ulubiony film - dlatego 10.
Doskonale oddaje średniowieczne podanie o oczach urocznych. Świetnie pokazane średniowiecze, mimo minimalnej scenografi
Co by było gdyby Marek Piestrak miał np 100 milionów złotych budźetu na ten film?
a jak dla mnie ten czas tego filmu nie ima bo ten film jest obok czasu,mód i "tryndów". nie jest ani taki genialny ani tym bardziej słaby-jest jedyny w swoim rodzaju. chociaż poniekąd podobne klimaty można znaleźć w nakręconym 25 lat później filmie "Młyn I Krzyż"
Nie wolno tego filmu odbierać tak prosto, jakby nie było historii filmu, a do niej odwołuje się pośrednio reżyser. Mamy skojarzenia z przedwojennym niemym filmem grozy , np.o Drakuli. Tu potrzebne są pojęcia takie jak stylizacja, pastisz... A oparcie się na legendzie ludowej nie pozwala nam, ludziom XX wieku (dziś już XXI wieku) tak po prostu i naiwnie jak Ty odbierać tego typu dzieł - potrzebny jest pewien dystans - np. poprzez nawiązanie do już uformowanego gatunku znanego np. z "H.Drakuli" - choć dokładnie wymierzony, nie za duży, musimy jakoś uwierzyć w ten świat. Tak jak uwierzyliśmy w bardzo mu podobny z kultowego "Rękopisu znalezionego w Saragossie", kręconego zresztą w tych samych plenerach, niemniej i w "Rękopisie" aktorzy grali tak i tak napisano scenariusz (wg prozy Potockiego), by wymierzyć pewien dystans widza...