nie polozyl mnie na kolana, ale nie byl tez zly. jak go ogladalam odrazu pomyslalam o MALEJ MOSKWIE...
temat przejedzony...
gra aktorow swietna.
nie wiem czy ten film pokazuje dramat malzenstwa. jak dla mnie raczej ta namietnosc. bo to nie byla milosc, to palaca namietosc. cos silniejszego od rozumu... bohaterka doskonale wiedziala co robi. ale to bylo islniejsze od niej...
jak dla mnie pokazany w tym filmie jest dramat tej kobiety... moze tez dla tego, ze glownie na niej skupiona byla fabula... tutaj dom, rodzina, maz- z pozoru idealne zycie... a tu kochanek, biedny imigrant ... i ta jej namietnosc i pozadanie, ktore zalaly caly film... jej dramat... i to jej przebudzenie sie z letargu... zabila meza, bo choc przez moment chciala zobaczyc swoj obiekt pozadania. przez chwile poczuc to jeszcze raz... dokonala swiadomego wyboru... wolala zgnic w wiezieniu niz umrzec przy mezu, ktorego nie kochala...
wolala zgnic w wiezieniu, bo wiedziala, ze tam bedzie mniej nieszczesliwa niz z mezem...
czy trzeba bylo odrazu zabijac?? nie mnie sie nad tym zastanawiac.. nie mnie to osadzac... niezaleznie od tego jakiego dokonalaby wyboru... kazdy by ucierpial... najwyrazniej dla niej byla to jedyne sluszne rozwiazanie... co nie znaczy, ze kazdy zwiazek z kochankiem czy kochanka w tle powinien tak sie skonczyc...
czy film byl dobry?? fabula taka sobie. jak napisalam wyzej, przejedzony temat jak dla mnie. jakbym miala go porownac do MALEJ MOSKWY, to wypadlby slabiej.
jesli zas chodzi o gre aktorska, to kapitalnie. Yvan Attal kolejny raz pokazal klase:)...
ale film warty obejrzenia:).