Przede wszystkim trzeba na początku zaznaczyć, że nie można traktować prostej fabuły "Suspirii" jako wady. Podczas seansu sybko widać, że w filmie chodzi o bardzo artystyczne, dość ekspresyjne ukazanie względnie prostej historii. Największymi zaletami obrazu są więc bez wątpienia aspekty wizualne (scenografia, oświetlenie czy nieco groteskowe sceny morderstw) i rewelacyjna, basniowo - oniryczna i trochę psychodeliczna muzyka. Jest też jednak kilka mocno irytujących mankamentów - gra aktorska nie robiąca więksego wrażenia (do tego aktorzy niezwykle sztucznie posługują się angielskim, co przestało mnie rozpraszac dopiero gdzieś po połowie filmu) i słabo budowane napięcie. Moja ocena to 6/10, chociaz jeśli mam w jakimś stopniu zrezygnować z bycia obiektywnym, to za klimat i wizualne doznania mogę spokojnie przyznać 7/10. Dla fanów horroru jest to pozycja obowiązkowa.
Ja tam byłem przekonany, że sztuczny angielski był celowy. W końcu była to międzynarodowa szkoła we włoszech, więc naleciałości z innych języków pasują do całości.
zgadzam się, że to było logiczne ale faktem jest, że nie było tam osoby, której angielski nie kuł by w uszy ;)
Moim zdaniem, o wiele sztuczniej byłoby gdyby wszyscy mówili perfekcyjnym angielskim. Taka łamana angielszczyzna dodaje fajnego klimatu. Film autentycznie jest piękny. Nigdy nie widziałem tak bajkowego klimatu w horrorze.
Zdecydowanie warty swojej oceny. Dałem mu 8/10, ze względu na scenografię i szczególne połączenie z oprawą muzyczną, no i te ujęcia - rzadkość w kinie. Mimo, że sceny zabójstw były wręcz pastiszowe to po obejrzeniu filmu, nie pozostał u mnie niesmak. Jest to jeden z lepszych horrorów, nie kultowy, ale tytuł zapadnie mi na wiele lat w pamięci. Gra aktorska typu naturszczyk, choć z przebarwieniem teatralnym...o właśnie, ciekawe ale teatr/musical byłby z niego całkiem niezły.
raphael1331 - kułby, nie kuł by. Może wpierwszej kolejności wypadałoby skupić się na swoim polskim ;)